Czy urodziłem się masterem?

Na początku pisania bloga przyszło mi do głowy „urodziłem się masterem, urodziłem się by dominować”, jeśli mam zacząć pisać o swoich początkach to należałoby zapytać czy rzeczywiście urodziłem się masterem? Myślę, że musiałem się urodzić z pewnymi nazwijmy to predyspozycjami do dominowania, ale myślę, że przez dłuższy czas o tym nie wiedziałem. Skąd mogłem wiedzieć, zresztą zainteresowanie pewnymi sprawami człowiek zaczyna się interesować dopiero w określonym wieku. Wcześniej byłem przeciętnym dzieckiem, niemającym pojęcia o niczym i myślę, że niczym szczególnym się niewyróżniającym.

Jak to się zaczęło? No na pewno nie nagle, tylko był to proces trwający dłużej. Jednak pierwszy jakikolwiek kontakt z klimatami to było przypadkowe wejście na jedną ze stron klimatycznych, oczywiście teraz już nie pamiętam jaką. A jak tam trafiłem? Zapewne szukając jakiś rzeczy, których szukają nastolatki w Internecie. Wszedłem, rozejrzałem się i….. wyszedłem, i to zniesmaczony. Uznałem że to wszystko to lekka przesada, wydaje mi się, że trafiłem wtedy na stronę o dość ostrym podejściu do tematu. Wyszedłem, ale zapamiętałem nazwę tego wszystkiego, BDSM. Gdzieś po około tygodniu wpisałem to hasło w wyszukiwarkę a powodem tego było, iż stwierdziłem, że mogą tam być całkiem fajne opowiadania, które sobie poczytam. I tak zacząłem się powoli w to wciągać. Początkowo tylko chodziłem, czytałem, rozglądałem się, ale powoli zaczynało mnie ciągnąć do aktywnego uczestniczenia w tych internetowych społecznościach. Zdecydowałem się w końcu na wejście na czat „Szkoła BDSM” pod zarejestrowanym nickiem, no i tu zaskoczę chyba wszystkich, bo zarejestrowałem nicka z małej literki. Tak, pierwszy raz na aktywnie (znaczy się wchodziłem regularnie i siedziałem) pod Nickiem wskazującym na to, że jestem uległy. Czy byłem? Teraz wiem, że nie, ale sytuacja, w jakiej wtedy się znajdowałem zdecydowały o takim wyborze. Przede wszystkim byłem młody, chociaż oszukiwałem, że jestem już pełnoletni (a brakowało mi niewiele), byłem niedoświadczony, praktycznie nic o tym nie wiedziałem. Nie czułbym się na posiadanie własnej uległej. No więc ja byłem takim niciekm, który prosił dominy oto czy może wejść do nich na priv. I pewien czas w ten sposób przesiedziałem na tym czasie, oczywiście równocześnie zwiedzając strony tematyczne, czytając duże ilości wykładów i artykułów, pogłębiając swoją wiedzę. Wtedy właśnie zacząłem myśleć o byciu po drugiej stronie, ale na razie tylko myśleć, bo wiedziałem, że nie jest to obecnie wykonalne. Postanowiłem nabrać doświadczenia, pochłonąć wszelką dostępną wiedzę i kiedy już osiągnę odpowiedni poziom, będę gotów i w moim mniemaniu godzien wtedy stanę się Masterem. 

I wtedy pojawiła się Ona, szukająca uległego, mieszkająca w tym samym mieście… cdn. 

1000

Jak to jest miło, kiedy liczba odwiedzających blog powiększyła się o kolejne przysłowiowe zero 🙂 Zwłaszcza, że na kolejne z racji wielkości będzie trzeba trochę poczekać 😉 Dziękuję wszystkim stałym i nowym czytelnikom. Cieszę się mój blog okazał się zdatny do czytania. Ten nienajgorszy wynik, bez wątpienia przerósł moje oczekiwania z czasów, kiedy się przymierzałem dopiero, do bloga, zachęca do dalszego pisania. Najgorsze jest tylko to, że czasem codzienność nam na to nie pozwala… Nawet tan notka jest troszkę opóźniona, niestety na to nie ma żadnej rady, można tylko z tym żyć 😉

Co dalej? Dalej na pewno będę pisał, pisał, pisał. W końcu na tym polega blogowanie 😉 A co dalej będę pisał? Dochodzą mnie słuchy, że nie ma tu nic o mnie, chociaż nie wiem czy na pewno chcecie czytać o mnie. Ale jeśli nie podniesie się głos sprzeciwu to będę próbował pisać trochę o sobie i moim BDSM, ale przyznam, że jest to dla mnie trudniejsze niż pisanie o samym BDSM. Co do notek teoretycznych, to myślę, że tu życie samo na bieżąco będzie przynosić tematy. Myślę jeszcze nad nową kategorią… mianowicie opowiadania, bo chodzą mi jakieś pomysły po głowie, ale są to tylko zalążki, zobaczymy czy uda mi się z tego złożyć całość, no i zobaczymy, jaki ze mnie pisarz 😉

Na koniec chciałbym życzyć Wam i sobie, aby ten blog rósł w siłę… przede wszystkim wielu przyjemnych chwil z BDSM, niech nam urozmaica życie. 

Czy uległa bez obroży dalej nią jest…? cz.2

Czas chyba na najtrudniejszy z trzech ostatnio wymienionych przypadków. Gdy uległa w ogóle nie chce nosić obroży. Wiadome jest, że w BDSM osoba uległa ma prawo do wyznaczenia dominującej pewnych granic, a dokładniej osoby uczestniczące w danym układzie BDSM ustalają wspólnie ograniczenia w nim występujące, oraz czasem zakres tego ich układu i rzeczy, które chcą w nim robić. W trakcie sesji i po za nią muszą się do tych zasad stosować, i nie ma tu żadnego wyjątku dla żadnej ze stron. Jednak zawsze wyróżniałem pewne „elementy podstawowe”, bez których ciężko było by się obejść, ale o nich dokładniej napisze w przyszłości. Być może istnienie takich rzeczy wynika z mojej ograniczoności, a może po prostu moje konkretne podejście do BDSM wymaga pewnych rzeczy. Bo jednak tak ogólnie BDSM nie zamyka się w jakiś sztywnych ramach i można do niego podejść na wiele sposobów, ale pisze tutaj o czymś takim jak „standardowe”, „normalne” BDSM oczywiście w moim pojęciu. Jednym z tych podstawowych elementów BDSM jest dla mnie bez wątpienia obroża. Uważam, że jest bardzo potrzebna, że pokazuje przynależność do mastera, jest symbolem tej uległości. Jeśli więc uległa ma opory przed jej założeniem, nie chce tego zrobić, czy powinno się ją do tego zmusić?

Pewne jest to jak już wcześniej napisałem. To nie obroża czyni uległą. I uległa bez założonej obroży będzie uległą, tak jak i zwykła kobieta po założeniu obroży nie stanie się prawdziwą uległą. Jednak obroża jest symbolem i to dla mnie bardzo ważnym symbolem. Na tyle ważnym symbole, że uległa, która jest „uległą z natury”, czyli taką, której uległość nie zależy tylko od jednego mastera, a zawsze będzie szukać dominanta, a tej obroży nigdy nie założyła i nie chce, to żeby stać się moją uległą musiała by ją założyć. W końcu, czym jest uległość? Polega ona właśnie również na przełamywaniu swoich ograniczeń z masterem, dla mastera. Więc jeśli dla mastera jest to bardzo ważne, to myślę, że trzeba liczyć się z tym, że będzie jednak trzeba to zrobić. Oczywiście, jeśli dla uległej jest to tak duża bariera nie do przeskoczenia, nie można tego wymagać od razu, trzeba jej w tym pomóc, przygotować do tego. Wiadome jest, że nie katowałbym takiej osoby też noszeniem tej obroży non stop, ale na pewno dążyłbym do tego żeby przynajmniej na jakiejś sesji miała ją przez cały czas. Tak żeby ją jednak przełamać, bo to zrobi z niej na pewno lepszą uległą dla danego mastera. Spotkałem w swoim życiu uległe, które miały przed tym opory, praktycznie każda kobieta, która się pierwszy raz z tym spotkała je miała. Ale wszystkie się w końcu przełamały, w końcu uległy. I był to pewien rodzaj „namaszczenia” ich na uległe, uległe się urodziły, ale tu dokonał się akt ich uległości.

Jeśli uważamy się za osobę uległą, chcemy ulec jakiemuś masterowi. Stać się przecież w pewien sposób jego własnością, to musimy się liczyć z tym, że będziemy nosić symbol przynależności do niego. Dla pewnych ludzi jest to symbol poniżenia, tak oczywiście jest w pewien sposób, ale czy nie tego powiedzmy chce osoba uległa? Myślę jest wiele gorszych rzeczy od obroży i dlaczego np. robiąc je mamy się wzbraniać przed obrożą? Chyba tylko po to żeby postawić na swoim, ale czy to jest uległość? Generalnie myślę, że jeśli ktoś już chce ulegać to i chce nosić tą obrożę. Jeśli coś nam sprawia przyjemność, to i myślę, że chętnie będziemy nosić symbol tego a i samo noszenie sprawi nam przyjemność. Nosimy ją z dumą.

Oczywiście jest to moja opinia, ale ja jestem stroną dominującą. Więc jeśli się mylę proszę o głos tych, którzy wiedzą więcej coś na ten temat.