Co klimaty zyskały po „powstaniu" Internetu? Pisząc powstaniu mam tu na myśli jego rozpowszechnienie i stanie się jednym z podstawowych mediów i środków komunikacji między ludźmi. Więc co dał Internet? Na pewno pewne spopularyzowanie klimatów, więcej osób mogło się dowiedzieć o istnieniu czegoś takiego jak BDSM. Pojawiła się możliwość szybkiego zgłębiania wiedzy w tym zagadnieniu. Pojawiła się przede wszystkim możliwość łatwego odnalezienia osób interesujących się tą tematyką, a anonimowość, którą daje Internet pozwala praktycznie każdemu udział w czatach czy forach dyskusyjnych o tematyce BDSM. Teraz już osoba chcąca szukać partnera do BDSM może bez większych problemów robić to przez Internet i od razu przechodzić do meritum. Nie musi ukrywać swoich zainteresowań przed nowo poznanym partnerem i liczyć na to, że jak ich znajomość dojdzie do ujawnienia tego faktu, nie będzie to koniec związku. Teraz, jeśli ktoś nie ma ochoty ubierać się w skóry i chodzić do jakiś „podziemnych" lokali, może wygodnie w zaciszu swojego domowego komputera „spotykać" się ze znajomymi z tego kręgu. Internet tak jak i dla różnych innych tematyk, dla BDSM otworzył nowe horyzonty możliwości. Bez Internetu nie było by nawet tego wpisu, bo nie istniałby ten blog, a ja niemiałbym możliwości prowadzenia tego typu środka przekazu. Internet pozwolił BDSM wyjść trochę z podziemia. Tylko czy BDSM chciało wychodzić? Czy ludzie należący do BDSM tego chcieli?
Ale Internet to również minusy dla BDSM, i niestety zacznę od tego samego powodu, co w plusach. Spopularyzowanie BDSM za pośrednictwem Internetu, doprowadziło do tego, że o klimatach wie więcej ludzi. Wie o tym również opinia publiczna, stworzyły się pewne stereotypy dotyczące BDSM, w skrócie ludzie należący do klimatów uważani są za zboczeńców. Więcej ludzi o tym wie, więcej się tym interesuje, a większość nie ma tego prawdziwego „powołania" do tego. Anonimowość Internetu i możliwość podania się za kogokolwiek sprawiła, że w Internecie tak naprawdę nie wiemy, z kim rozmawiamy, każdy może podać się za osobę bardzo doświadczoną itd. O konsekwencjach tego typu sytuacji pisałem już nie raz. Niestety często za prawdziwych uczestników klimatów podają się rzeczywiście „zboczeńcy" i niestety to tylko pogłębia negatywny obraz, BDSM w oczach opinii publicznej. Więc co z tego, że wąska grupa ludzi należąca do tych „prawdziwych" pasjonatów, umie rozpoznać siebie od tych, którzy podszywają się pod BDSM z różnych powodów, jak nikt więcej nie potrafi tego zrobić, a w Internecie na strony BDSM lub pochodne/pseudo BDSM wchodzi coraz więcej ludzi. Zresztą przesadne spopularyzowanie klimatów, niszczy pewną aurę tajemnicy i mistyczności, która kiedyś je okrywała. Kolejnym minusem, który BDSM dostało od Internetu jest jego przyrównanie do nowego gatunku porno. Dla części użytkowników Internetu BDSM to zapewne tylko ostrzejsza kategoria na porno stronach. BDSM stało się bardzo komercyjne. Ale to już odpowiedz na inne pytanie, co „BDSM dało Internetowi?".