BDSM poza poważnym związkiem

Poniżej moja wypowiedź z jednego forum w temacie generalnie dotycząc braku BDSM z partnerem życiowym. Miłego czytania, i mam nadzieję poznać Wasze zdanie.

[more]

Co tak naprawdę rozumiemy przez partnera życiowego? Jedynego partnera z jakim planujemy spędzić życie, na którego możemy liczyć w każdej sytuacji i który powinien liczyć na nas. W przypadku choroby, wypadku itd. Tak naprawdę ten życiowy związek (taki np. jak ślub kościelny) jest swego rodzaju naszą plisą na życie i polisą dla partnera. Jeśli się na niego decydujemy to powinniśmy być świadomi pewnych rzeczy. Wiąże się to również z wiernością partnerowi na wszystkich płaszczyznach. Decydując się na poważny związek powinniśmy być świadomi odpowiedzialności która się w sumie z tym wiąże. I w przypadku kiedy nie do końca jest tak jak byśmy chcieli, nie powinniśmy robić coś przeciwko temu związkowi. Tak naprawdę wiedzieliśmy na co się decydujemy i z kim. Nikt przecież nie układa sobie życia znając kogoś dwa dni. Tak naprawdę powinniśmy być świadomi tego z kim się wiążemy. Więc jeśli BDSM jest dla nas najważniejsze to nie wiążmy się z partnerem który tego nie uznaje. A nie potem kombinujmy. Oczywiście wszystko zależy od tego jakie kto ma podejście do tego stałego związku, ale dla mnie master powinien być osobą honorową i mieć jakiś kodeks zasad, i jeśli kogoś nazywa partnerką to powinien ją tak traktować. Inaczej można podchodzić to uległej, która jest tylko uległą i wie że wiąże się to z takim a nie innym jej traktowaniem przez nas, ale jeśli ktoś jest partnerką to na stopie życiowej powinien być nam równy. Bo tak naprawdę czy chcielibyśmy żeby partnerka której ufamy wywinęła nam jakiś numer?? Jakikolwiek.

Tak jak mówię decydując się na stały związek (zakładając rodzinę) róbmy to z rozwagą i dotrzymujmy danych partnerce obietnic.

I jeszcze tak dodam że nie wierzę w cudowne comming-out w wieku lat 30-40 po co najmniej 5 latach małżeństwa. Jak się czuje BDSM to w sumie zaczyna je się czuć raczej już na początku swojego życia intymnego, już wtedy zauważamy że jesteśmy inni, chcemy czegoś więcej. A takie nagłe przebudzenia to raczej efekt jakiegoś takiego znudzenia związkiem. Ale czy wtedy nie należy się zastanowić czy my jesteśmy tacy idealni dla partnera.

Przechodząc do mojej osoby. Ja wiele przeżyłem w BDSM, miałem kilkanaście partnerek, układy BDSM nie były raczej długie, było fajnie nawet bardzo, książkę nie jedną bym napisał (mam gdzieś czy ktoś wierzy czy nie), ale ten czas minął. Poznałem kobietę, moją obecną żonę, początkowo miało być jeszcze cudowniej niż kiedy kolwiek jednak nie było, bywało bardzo różnie, ogólnie zdecydowanie poniżej tego co było kiedyś, oczywiście jeśli chodzi o BDSM. Ale życie z nią okazało się warte poświęcenia BDSM. Chociaż nie było łatwo, nie jest łatwo. Cały czas staramy się jednak wypracować jakiś swój świat BDSM, coś co pozwoli mi się zrealizować. Ważne jest dla mnie że ona chce się starać. Ale skoro w pewnym momencie okazało się że coś jest bardziej wartościowe, skoro się zdecydowałem na życie z nią, wzięliśmy ślub, to nie wyobrażam sobie jej zdradzić, zrobić coś przeciwko niej, coś co mogło by Ją skrzywdzić. Bo przysięgałem Jej że będzie miała we mnie oparcie, że będę Jej wierny. Chciałbym jeszcze wiele zrobić w BDSM, jeszcze wejść w nie głęboko, ale nie kosztem nas. Albo to zrobię z Nią, ewentualnie z kimś innym ale tylko jeśli będzie to nasza wspólna decyzja.