Boli mnie wszystko…

Dziś boli mnie wszystko, czuję każdy mięsień. Ale to nie był trening lub intensywne ćwiczenia. Dziś z Panem byłam na kolejnym evencie klimatycznym. Dziś mnie zaskoczył, było inaczej niż zawsze. Ledwie weszłam, rozebrałam się, przeszliśmy przez pierwsze drzwi i od razu zobaczył wolny krzyż i kazał mi się rozbierać. Lekko się zestresowałam, ponieważ normalnie idziemy do góry, chwilę się rozglądamy i dopiero decyduje gdzie idziemy się bawić. Dziś natomiast zadecydował inaczej. Lubię kiedy mnie czymś zaskakuje, to jest takie podniecające, bo nie wiem co będzie dalej, co przyjdzie Mu do głowy. Podał mi skórzane bransoletki na nadgarstki i pomógł przypiąć. Odwróciłam się przodem do krzyża, zdjęłam buty i stanęłam na nim. Cierpliwie czekałam nie patrząc w stronę Mojego Pana. Wziął czarny sznur i mocno mnie do niego przywiązał. Czekałam na pierwsze uderzenie. Nie lubię kiedy specjalnie każe mi czekać, wie że się wtedy stresuje tym, a Jego to podnieca. Ale w końcu uderza mnie, boli. Czasami boli bardziej, czasami boli mniej. To wszystko zależy czy boje mnie szybko, mocno, w które miejsce uderzy. Ale lubię ten rodzaj bólu. Pozwala mi zapomnieć, odprężyć się mojemu umysłowi. Naprawdę jest to dla mnie uspokajające, mogę pozbierać swój roztrzepany styl bycia do kupy i pomaga mi się to ogarnąć, tak wewnętrznie. To inny rodzaj bicia i bólu niż dostanie kary za przewinienie. Bicie za karę ma boleć psychicznie i fizycznie. Tutaj natomiast jest tak błogo i inaczej.

Pod koniec naszego eventu zapytał mnie czy chciałabym iść po raz drugi na krzyż. Odpowiedziałam, że jeśli Pan sobie życzy. Kazał mi iść pod krzyż i na niego czekać. Chciał się pobawić jeszcze ostrzej. Rozebrał mnie, przywiązał tak jak wcześniej, po czym powiedział, że nie przestanie póki nie powiem hasła bezpieczeństwa lub nie powiem zwolnij żeby na chwilę przestał. Inne rzeczy jak płacz, krzyki go nie interesują. Oczywiście nie chciał żebym użyła jakiegokolwiek hasła bezpieczeństwa. Trochę krzyczałam, naciągałam line, pod koniec się rozpłakałam ale nie odezwałam się ani słowem. Wiem, że to nie było wszystko na co go stać, ale ciesze się, że potrafiłam to wytrzymać, bo to już było bardzo dużo. Mam nadzieję, że Pan też był ze mnie zadowolony, bo lubię kiedy jest ze mnie dumny ;).

Czy coś jest ze mną nie tak?

Oryginalnie miało być jeszcze ostrzej jednak trochę stonowałem…

Pytanie jest jak najbardziej serio ale wymaga pewnego wyjaśnienia… może powinienem zapytać czy coś jest ze mną czy może z innymi nie tak? Chodzi oczywiście o szeroko pojętą aktywność w społeczności… od jakiegoś czasu próbuję coś zbudować tutaj w UK. Odzew jest jaki jest czyli praktycznie zerowy. Próbuje namówić ludzi na jakieś spotkanie jeśli uważają że online jest nudne itd. A z drugie strony znajduję na innej grupie BDSM pytanie o jakąś społeczność w UK…

Z jednej strony nie mogę zebrać żadnych ludzi do kupy, czy znaleźć choć jednej pary czy uległej na wyjście na event. A z drugiej strony widzę ludzi pytających i poszukujących.

Konkluzja może być tylko jedna coś jest ze mną nie tak, coś robię źle że nie potrafię zbudować czegokolwiek…

Oczywiście parcie na szkło jest niepotrzebne mam swój związek mam swoje BDSM… ale jednak czasem chciałoby się czegoś więcej…

Nowy 2018

O wow czas leci… już 2018 rok. Miniony rok na blogu łatwo podsumować… 4 wpisy! Podsumowanie w życiu… wymagałoby trochę więcej napisania. Może do tego jeszcze wrócimy. Tak w skrócie buduje swój klimat i jest on dobry jak nigdy dotąd. Czy trzeba mówić coś więcej.

Wszystkim którzy jeszcze tu czasem zaglądają życzę aby ten rok nie był gorszy od poprzedniego i oby przyniósł nam wiele pozytywnych wspomnień.

PS Ja jestem aktywny i to bardzo, może po prostu nie na samym blogu.