Kinki-swingi

Ostrzeżenie: Ten tekst może ci się nie spodobać. Tekst jest moim subiektywnym spojrzeniem na pewien temat. Jak generalnie wszystkie moje teksty bazuje na pewnych uogólnieniach a nie konkretnych przykładach czy osobach. Nie oceniam tu wprost czy coś jest BDSM czy nie, nie oceniam konkretnych ludzi. Proszę traktować tekst w kategoriach felietonu który może zostawić z pewnymi przemyśleniami lub nawet wzbudzić konstruktywną dyskusję.

Zacznijmy może od lekkiego kontekstu. Na Fetlife nie raz możemy znaleźć ogłoszenie w stylu “jesteśmy w mieście w tych dniach szukamy pary lub dziewczyny do zabawy”, nie będę się tutaj zagłębiał we wszystkie odmiany zapewne wiecie o co mi chodzi. Oczywiście określają się jako Dom i sub itd. Wchodzisz na profil, wszystko pięknie masa zdjęć, wchodzisz dalej a na zdjęciach… kompletny brak praktyk ale za to masa zdjęć z spotkań które bez sprzecznie można określić jako swingerskie.

Inny przykład część imprez i eventów, zostawiając na boku imprezy w stylu rave które po prostu są bardziej rozebrane. Niektóre eventy play ocierają się mocno o spotkanie swingersów ubarwione stylistyką BDSM. A nie event który byłby klasycznie klimatyczny. Jak to rozróżnić? Gdzie jest granica? Wiemy, że dla każdego będzie inna, jak ja to widzę. Event klimatyczny jednak powinien opierać się w podstawach na założeniu D/s, plus oczywiście switch. Co może nawet ważniejsze nie przychodzi się tam wręcz pobawić każdy z każdym (a przynajmniej większość z większością). Osoby które poznałem i są powiedzmy sobie mocno osadzone w klimacie, poszły by się tam socjalizować z innymi bawić sami ze sobą.

Wydaje mi się to też naszą lokalną charakterystyką. Nie spotkałem się z tym za granicą, i swoje przemyślenia porównuje z tym co tam widziałem. Jako, że to wszystko jest u nas takie nowe, świeże itd. Przełamujemy dopiero pewne tabu, to być może nie mamy takiej rozwagi jeszcze w tym wszystkim. Nie czujemy pewnych granic. Jak już się odważymy zacząć coś robić to idziemy prawie że ślepo na całość.

Z innej perspektywy, może naszą otwartość na zabawę z wieloma osobami musimy sobie jakoś zracjonalizować tym, że to jest klimat że tu można, że tu się tak robi. Zamiast po prostu to robić bez dodawania nie do końca pasującej etykietki.

Osobiście nie mam nic przeciwko swingersom, uważam ich za bardzo ciekawy ruch i bardzo szanuję przez to, że robiąc to świadomie robią to bezpiecznie i czysto. Jednak postarajmy się nie mylić pojęć. Bo pytanie dlaczego to mylenie pojęć zachodzi, z samej niewiedzy? Czy może ze względu na to, że jak zapakujemy to w BDSM to znajdziemy więcej chętnych?

Może wyłaniają się dwa nurty BDSM, tek klasyczny osadzony w relacji między ludźmi i ten zorientowany po prostu na play?

PS Już dodatkowo zwrócono mi uwagę że poli jest również w podobny sposób mylone z BDSM.

Dodaj komentarz